niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 10


Rudowłosy odwrócił głowę, by jego załzawione oczy mogły napotkać rozbawione spojrzenie stalowych tęczówek.
-Widzę, że twoja była jak zwykle tryska humorem Weasley- mruknął Draco i powolnym krokiem podszedł do celi. Musiał przyznać, że koścista brunetka, która przed nim stała dostarczała mu w ostatnich dniach rozrywki.
-A ty Malfoy się we mnie zakochałeś, że tak tu ciągle przyłazisz?- Prychnęła zirytowana i zła, że ktoś przerwał jej monolog.
-Możesz pomarzyć- blondwłosy wywrócił oczami i na powrot zwrócił swój wzrok w stronę Rona. - Skoro już wszystko między sobą wyjaśniliście to zjeżdzaj stąd- dodał jeszcze i usiadł przy niewidzialnej granicy, która oddzielała go od dziewczyny.
-Wrócę tu jeszcze- szepnął Ron, co tylko wywołało grymas na twarzy młodej kobiety.
-Nie masz po co- rzuciła, jednak zanim zdążyła dodać coś jeszcze z pomocą, ku jej konsternacji, przyszedł Draco.
-Jeszcze raz cię tu zobaczę Weasley to sam trafisz do celi za ignorowanie rozkazów Pottera, a ja z niemałą przyjemnością wcześniej przestawię ci tą zbolałą gębe.- Na te słowa twarz rudowłosego przybrała kolor purpury a on sam po chwili zniknął w korytarzu, obiecując sobie w myśli, że nie spocznie póki na nowo nie porozmawia z byłą narzeczoną. Nawet jeśli Hermiona miałaby już nigdy nie być jego.

***

Harry nerwowo stukał palcami w drewniany blat oczekując niecierpliwie na wiadomości od Zabiniego. W końcu wysłał ciemnoskórego wraz z grupą liczącą trzydzieści osób wprost do kryjówki śmierciożerców. To była najbardziej spektakularna jak na razie akcja w ich wykonaniu. Działanie z zaskoczenia. Niewielkie rozeznanie w terenie. Brak pytań. Tylko zaklęcia rzucane prosto we wrogów, mające na celu pozbycie się przynajmniej czterdziestu z nich. Odkąd niedoszły wybawca świata czarodziei rozstał się ze swoją narzeczoną mógł w końcu należycie spożytkować energię na walce z Voldemortem i jego sługami. I wreszcie zająć się tym co go interesowało.

***

-Po co znowu przyszedłeś? - Hermiona nie kryła swojej irytacji kiedy po kilkunastu minutach ciszy jej towarzysz postanowił utkwić w niej swoje badawcze spojrzenie.
-Porozmawiać z tobą, przynajmniej takie mam zadanie- mruknął blondyn i przeczesał bladymi palcami swoje jasne włosy.
-A mogę wiedzieć o czym to zamierzasz ze mną rozmawiać Malfoy? - Dziewczyna prychnęła znudzona ciągłymi wizytami tak jej dawnego wroga jak i przyjaciół. Zresztą jeśli spojrzeć na ich sytuację z odpowiedniej perspektywy wszyscy oni znajdowali się w tym samym miejscu. Miejscu beznadzieji z którego droga prowadziła jedynie do śmierci lub niewoli.
-O życiu Granger, o życiu.

***

Kolejna szklanka rozbiła sięz hukiem o zamkową ścianę, kiedy Tom postanowił ulżyć swojemu gniewowi. Jego poddani wydawali się zupełnie bezużyteczni. I o ile ich powoli malejąca liczba z tygodnia na tydzień nie robiła na nim wrażenie, to dzisiejsza akcja buntowników w wyniku której zginęło przeszło pięćdziesięciu śmierciożerców, poważnie nadszarpnęła jego cierpliwość.
-Nott!- Głośny, zachrypnięty głos sprawił, że nawet szyby w oknach zadrżały, a po chwili w komnacie pojawił się jeden z najbardziej oddanych sług Toma.
-Tak panie? - Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna starał się zapanować nad swoimi drżącymi nogami. Wiedział, że gniew Toma Riddla może nieść ze sobą przykre konsekwencje i to niekoniecznie dla tych, którzy mu w danym momencie podpadli.
-Pamiętasz wioskę na południu Irlandii o której niedawno rozmawialiśmy?
-Tę, której na razie postanowiłeś panie nie atakować ?- Głos śmierciożercy zdradzał jego zdenerwowanie, jednak Tom nie zwrócił na to większej uwagi. Ot, kolejny tchórz na jego drodze.
-Właśnie tę. Zbierz ludzi i o zmroku zmiećcie ją z powierzchni ziemii- mruknął odwracając się w stronę okna.
-A co z jej mieszkańcami?
-A jak myślisz?- Tym razem blady mężczyzna nawet nie zaszczycił swojego rozmówcy krótkim spojrzeniem. -Dzieci zabijcie, mężczyn nabijcie na pale, a z kobietami jak zwykle możecie się zabawić nim żywe zapłoną na stosie- w tym momencie zimno przeszyło ciało roślejszego z mężczyzn. Zimno mieszające się z podnieceniem.
-To wszystko panie?- Spytał jeszcze, w myślach ciesząc się na dodatkową rozrywkę.
-Upewnij się, że Potter o wszystkim się dowie- po chwili ciszy dodał Tom, po czym nieznacznie uśmiechnął się pod nosem. O tak, zemsta była słodka.

***

Kobiecy śmiech odbił się echem od kamiennych ścian nie wywołując jednak żadnej reakcji u chłopaka.
-Od kiedy to Draco Malfoy chce rozmawiać ze szlamą o życiu? - Mruknęła Hermiona odrzucając na bok swoje długie włosy i wbijając rozbawione spojrzenie w bladą twarz mężczyzny.
-A kto powiedział, że chcę?- Prychnął ten w odpowiedzi i zmrużył powieki.
-No tak zapomniałam, że takie zadanie postawił przed tobą Potter, a ty się go grzecznie słuchasz.
-Podobnie jak ty przez ostatnie dziesięć lat, dopóki nie stchórzyłaś- w stalowych tęczówkach błysnął cień samozadowolenia.
-Nie stchórzyłam Malfoy, w przeciwieństwie do ciebie ja nie zmieniałam stron w zależności od tego kto znalazł się u władzy- brunetka zupełnie nie przejęła się oskarżeniem ze strony mężczyzny i w odpowiedzi posłała mu złośliwy uśmiech.
-To jak nazwiesz oddanie się w ręce śmierciożerców tylko po to by nie musieć dalej walczyć ?- Blondwłosy postanowił zignorować słowa dziewczyny i kontynuować swój słowny atak.
-Mądrą decyzją- mruknęła Hermiona i potarła powieki licząc na to, że w końcu będzie mogła zaznać samotności.
-Raczej tchórzostwem- prychnął młody mężczyzna i oparł się wygodnie o ścianę przymykając przy tym powieki.
-Tchórzostwem jest siedzenie w tej kryjówce przez resztę życia i usprawiedliwianie tego bohaterską odwagą do sprzeciwienia się Voldemortowi podczas gdy nie macie jaj by stanąć z nim twarzą w twarz.
-Czyli twoim zdaniem lepsza jest śmierć ?-Pytanie mężczyzny na chwilę zawisło w powietrzu, dając dziewczynie czas na lepsze przyjrzenie się jej rozmówcy i zorientowanie w sytuacji.
-Wszyscy kiedyś umrzemy, a ja byłam zmęczona ciągłym oczekiwaniem na coś co nigdy nie nadejdzie- odpowiedziała w końcu lodowatym tonem na którego dźwięk Draco nieznacznie się wzdrygnął.
-To znaczy?- Blondyn uchylił na chwilę powieki, przyglądając się spokojnej i pozbawionej emocji twarzy kobiety.
-Na wolność.

***

-Proszę- mruknął Harry słysząc nerwowe pukanie do swojego gabinetu w którym od kilku godzin oczekiwał na nowe wieści z frontu.
-Potter?- W uchylonych drewnianych drzwiach pojawiła się brudna twarz Zabiniego.- Udało nam się- dodał po chwili uśmiechając się przy tym nieznacznie.
-Ilu?- Zielonooki wrócił wzrokiem do księgi zaklęć, którą chwilę wcześniej studiował.
-Pięćdziesięciu dwóch- ciemnoskóry tylko przez chwilę pozwolił sobie na zdziwienie brakiem reakcji ze strony Harry'ego, jednak kiedy zamykał z powrotem drzwi usłyszał jeszcze spokojny głos chłopaka.
-Dobra robota.

***

-Kiedy stąd pójdziesz? - Głos brunetki przeciął ciszę powodując, że Draco natychmiast przerwał swoje rozmyślania.
-Jakaś ty gościnna- mruknął uśmiechając się pod nosem.
-Po prostu nie wiem po co tu przylazłeś.
-Już ci mówiłem. Żeby porozmawiać- westchnął chłopak i wywrócił oczami w geście zniecierpliwienia.
-To dlaczego milczysz?- Hermiona nie odrywała wzroku od swojego towarzysza, próbując jednocześnie zrozumieć motywy jego działań.
-Próbuję cię rozgryźć- teraz także blondyn nie odrywał od niej swojego spojrzenia.
-I jak ci idzie?
-Jest zaklęcie odwracające to którym potraktował cię Voldemort?- Ni stąd ni z owąd rzucił chłopak ignorując zupełnie pytanie brunetki.
-O co ci chodzi?- Hermiona zmrużyła powieki zdezorientowana tak jego pytaniem jak i lekkim tonem jakim je zadał.
-O to, że jesteś mądra Granger i nawet ja muszę to przyznać. Skoro potrafisz posługiwać się magią bezróżdzkową to znaczy też, że jesteś potęzniejsza niż się spodziewałem.
-I co to ma do rzeczy? -Spytała w końcu kiedy zrozumiała jak wiele mieszanych uczuć powinny by wywołać te słowa, gdyby nie jeden prosty fakt. Ona na szczęście nic nie czuła.
-Jestem pewny, że wiesz jak odwrócić tamto zaklęcie.
-Skąd ten pomysł? - Brunetka na chwilę zawahała się. Była pewna, że ta rozmowa nie prowadzi do niczego dobrego.
-Bo jesteś szlamą Granger.

***

Parvati stała przed wyczarowanym chwilę wcześniej przez nią samą lustrem i przyglądała się swojemu nagiemu ciału. Była w pełni świadoma tego jak bardzo jest atrakcyjna i z pewnym ubolewaniem stwierdziła, że wojna nie odcisnęła na niej żadnego widocznego śladu. Brak blizn, poparzeń, siniaków. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Jakby walka i życie w ukryciu były tylko złym snem. Czarnowłosa musiała przyznać, że wraz z odkryciem swojej urody jej samoocena gwałtownie się obniżyła. Miała wrażenie, że jedyne co jest w stanie ofiarować innym to jej fizyczność. Długie, grube włosy, szczupłe ciało z widocznie zaznaczoną talią, kobiece biodra, szczupłe nogi i krągłe piersi, które wraz z utratą wagi przez dziewczynę, straciły nieznacznie na objętości. Stojąc tak zupełnie naga przed lustrem była w pełni świadoma, że to wszystko nie jest ani trochę ważne. Że wygląd nie jest istotny, skoro ładna powłoka nic w sobie nie skrywa. Ku swojemu zdziwieniu Parvati Patil czuła się pusta w środku. Albo zwyczajnie głupia. Nigdy nie zwracała większej uwagi na naukę, ponieważ dobre oceny przychodziły jej z łatwością a i nietrudno stwierdzić, że w owym czasie nauka nie leżała tak dokładnie w kręgu jej zainteresowań. Nigdy nie musiała się wysilić, by coś otrzymać. Tylko, że z czasem nie pozostało jej nic poza atrakcyjnym ciałem. I dlatego po raz kolejny w ciągu ostatniego tygodnia szybko się ubrała, by zaraz oddać się swojemu ulubionemu zajęciu. Nadrabiania wszystkich lektur jakie była w stanie zdobyć. Tak, Parvati z dnia na dzień postanowiła, że jej idolką stanie się nie kto inny tylko sama Hermiona Granger.

***

-Nie bądź śmieszny Malfoy- mruknęła brunetka lekko podirytowana podejrzeniami chłopaka.
-A ty nie zmieniaj tematu- blondyn nieznacznie przysunął się w stronę dziewczyny nie spuszczając z niej wzroku.
-Nawet ja nie wiem wszystkiego- burknęła próbując jakoś uciąć temat.
-Normalnie powiedziałbym, że trzeba gdzieś zapisać ten pamiętny dzień w którym przyznałaś, że nie jesteś najmądrzejsza Granger, ale dziś sobie odpuszczę.
-O dzięki ci łaskawco- parsknęła coraz bardziej zirytowana Hermiona przymykając przy tym oczy.
-Dlaczego z niego nie skorzystasz?- Po paru sekundach ciszy chłopak w końcu wypowiedział na głos pytanie, które od kilku dni zadawał sam sobie, a które przypominało mu się za każdym razem kiedy wspominał, z braku lepszego zajęcia, czasy szkolne i osiągnięcia Hermiony.
-Z niego?- Spytała lekko wytrącona z równowagi orzechowooka i odgarnęła ciemne włosy.
-Z antidotum- Draco nie zamierzał dać za wygraną.
-Nawet jeśli o nim wiem nie znaczy, że umiem z niego skorzystać idioto- ofuknęła go Hermiona i oparła się o ścianę licząc na to, że chłopak w końcu znudzi się rozmową.
-Cofnęłaś zaklęcie Pottera, które zresztą zostało zaaprobowane przez Snape'a, a nawet nie masz przy sobie różdzki- spojrzenie stalowych oczu oskarżycielsko wbiło się w wątłe kobiece ciało.
-Nie chcę niszczyć twojego światopoglądu Malfoy, ale Hermiona Granger nigdy nie była i nie będzie potężniejsza od Voldemorta.
-Co nie znaczy, że nie mogłabyś spróbować- mruknął chłopak gratulując sobie w myślach, że w końcu zmusił brunetkę do odpowiedzi na nurtujące go pytanie.
-Po co miałabym to robić? Jakiekolwiek nie byłoby moje zdanie o Voldemorcie to nie mogę zaprzeczyć, że jest potężnym czarodziejem i nie cofnę rzuconego przez niego zaklęcia.
-A w ogóle chciałabyś to zrobić?
-Co to ma znaczyć?- Na chwilę między nimi zapadła cisza podczas której nawzajem badawczo się sobie przyglądali świadomi, że rzuconych raz słów nie można cofnąć i tym samym Draco Malfoy poznał nie taki znowu mały sekret Hermiony Granger.
-To, że się boisz- dziewczyna przez chwilę miała wrażenie, że w panującej ciszy słychać szybsze bicie jej serca.
-Niby czego?- Rzuciła nonszalancko próbując na powrót zyskać przewagę nad blondynem.
-Że ci się uda. Że na nowo będziesz czuła, że będziesz cierpiała- mówiąc to chłopak nawet nie mrugnął okiem.
-Uczucia tylko utrudniają życie, a skoro i tak wkrótce wszyscy zginiemy z ręki Voldemorta to nie ma sensu utrudniać sobie tego krótkiego istnienia- brunetka powoli wymawiała słowa obserwując jak Draco podnosi się z ziemii i rzuca jej triumfalne spojrzenie.
-I dlatego zamierzasz umrzeć ze świadomością, że jesteś tchórzem?
-Nie jestem tchó...- jednak chłopak nie dał jej dokończyć, ostrym tonem wcinając się w jej wypowiedź.
-Mów co chcesz, ale wiesz, że mam rację Granger. Jesteś i już pozostaniesz cholernym tchórzem, a ja wobec tego faktu mam do pogadania z Potterem.

***

Tak jak obiecałam notka jest 18-ego : ) Czeka mnie na dniach kolejny wyjazd, ale mam nadzieję, że przed wrześniem uda mi się coś dodać. Tak czy inaczej jako, że to pierwsza okrągła notka na tym blogu, chciałabym podziękować wszystkim za czytanie i komentowanie kolejnych rozdziałów.


8 komentarzy:

  1. No w końcu się doczekałam ^_^
    A rozdział cudowny jak zawsze <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała. Czekałam na to. Wreszcie mniej więcej wiadomo... Coś się dzieje nie tylko pomiędzy Miona i draco gdyż Potter też nie próżnuje!! Teraz może być już tylko lepiej!! Mam nadzieję w każdym razie...

    OdpowiedzUsuń
  3. hej.:)
    Rozdział fajny.:)
    Hermiona bez uczuć, dla mnie to coś nowego.:]
    życzę mnóstwa weny i zapraszam cię na moje opowiadanie.
    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się twój pomysł na opowiadanie, postać Hermiony pozbawionej uczuć jest interesujący. Z przyjemnością przeczytam ciąg dalszy by dowiedzieć się czy Hermiona spróbuje odzyskać emocje

    OdpowiedzUsuń
  5. oo bardzo ciekawy rozdział :D wczesniej nawet o tym nie pomyślałam, że Hermiona może wiedzieć jak cofnąć zaklęcie... ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co opisywać - wspaniale. Tylko czy jest możliwość częstszych notek?
    Mek

    OdpowiedzUsuń
  7. hej! na prawdę ciekawa historia, dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i nie żałuję! :) Podoba mi się Draco, jest taki jaki powinien być! :)
    życzę weny, i zapraszam też do siebie:)

    pozdrawiam, Zou.
    http://hermionyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń