niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 2


Miał już serdecznie dość całej sytuacji w jakiej się znalazł. Życia w podziemiach. Braku słońca czy wiatru. Zmęczenie dawało o sobie znać każdego dnia, a przebywanie w ciągłych ciemnościach wcale nie poprawiało mu humoru.
Przemył jeszcze raz swoją twarz wodą i spojrzał w lustro. Blada skóra, cienie pod oczami, kilkudniowy zarost. Od dawna nie miał już siły dbać o siebie. Zresztą to i tak nie miało sensu. W końcu zginie i wszyscy o nim zapomną.
-Draco?- Niski głos wybudził go z zadumy. Odwrócił głowę i spojrzał prosto w oczy szczupłego bruneta. Do niedawna jeszcze nadziei całego magicznego świata.
-Coś się stało?- Na twarzy blodyna pojawił się nieznaczyny grymas. Wiedział, że niezapowiedziane pojawienie się Harry'ego może oznaczać kłopoty.
-Razem z Charliem i Billem idziecie dzisiaj na polowanie, bo brakuje nam już jedzenia- mówiąc to zielonooki uśmiechnął się pokrzepiająco i już miał wyjść, kiedy głos blondyna go zatrzymał.
-Ale dziś nie jest moja kolej- mruknął jednocześnie starając się ukryć podniecenie spowodowane myślą o możliwości opuszczenia jaskini. Choćby na parę godzin.
-Wiem- Harry także zdawał sobie sprawę z sytuacji swojego kolegi i, choć nie przyznałby tego na głos, specjalnie wytypował go do tego zadania.- Za pół godziny ruszacie- rzucił jeszcze i szybkim krokiem ruszył w stronę pokoju Severusa.

                                                                            ***

Od trzech godzin młoda kobieta siedziała w towarzystwie obecnego władcy w świecie magii i spokojnie odpowiadała na jego pytania.
-Skoro już lepiej się poznaliśmy to może powiesz mi coś o swojej przeszłości- Voldemort sięgnął po szklankę z wodą i zamoczył blade usta w napoju.
-Co chcesz wiedzieć panie?- Brunetka uśmiechnęła się nieśmiało do swojego rozmówcy, jednocześnie poprawiając niesforne kosmyki włosów, które opadły jej na oczy.
-Z kim przebywałaś zanim cię złapaliśmy?- Mężczyzna podejrzewał, że zna odpowiedź na to pytanie, ale chciał się upewnić, że zaklęcie zadziałało prawidłowo.
-Z Ginny, Ronem i Harrym- dziewczyna nawet nie mrugnęła okiem. Miała wrażenie, że coś jest nie tak, ale nie potrafiła stwierdzić co dokładnie. Jedynie patrzyła wprost w czarne niczym węgiel tęczówki Voldemorta próbując znaleźć w nich odpowiedź na dręczący ją niepokój.
-Jak duża jest wasza grupa?- Na to pytanie brązowooka poczuła w głowie lekki ból jednak postanowiła go zignorować.
-Około trzydziestu osób- tym razem poczuła jak na jej gardle zaciska się niewidzialna pętla.
-Macie stałą kryjówkę?- Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z niepokoju jaki dręczył jego towarzyszkę i kontynuował próbne przesłuchanie.
-Mieliśmy dopiero w planach stworzenie jej- ostatnie słowo wyszeptała trochę ciszej niż resztę, czując jak jej ciało wzbrania się przed poleceniami jakie wydawał jej mózg. Jednak jej rozmówca i tego zdawał sie nie zauważać.
-Gdzie?- Po tym krótkim pytaniu zapadła chwilowa cisza, w czasie której dziewczyna najpierw próbowała odpowiedzieć, ale kiedy jej usta odmówiły współpracy poddała się. Nie spodziewała się jednak, że chwilowe zapomnienie będzie miało takie skutki.
-Nie wiem- usłyszała jak wypowiada słowa, których wcale nie planowała mówić. Dlaczego tak odpowiedziała? Przecież wiedziała co powiedzieć. A jednak wystarczył chwilowy brak kontroli nad swoim ciałem, by ono zadecydowało za nią.
-W porządku, pewnie jesteś zmęczona. Wrócimy do tego później- mężczyzna wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi.- Do zobaczenia na kolacji Hermiono.

                                                                            ***

Ron Weasley jak w każdy wolny od zajęć dzień, leżał w łóżku rozmyślając o tym co było. O nauce w Hogwarcie. O wojnie. O Hermionie. O tym jak planował się jej oświadczyć. O tym jak odrodził się Voldemort i trzeba było zaniechać jakichkolwiek planów. Czym sobie na to wszystko zasłużył? Dość czasu zmarnowali z Hermioną na głupie podchody, a tak mało było im dane spędzić razem. A teraz już jest za późno. Na plany. Na działanie. Na cokolwiek. Czy wobec tego wszystkiego jego życie miało jeszcze jakiś sens?

                                                                              ***

-Panie jak idą sprawy ze szlamą?- Niski śmierciożerca pożerał właśnie kolejny kawałek mięsa.
-Jak na razie wszystko zmierza zgodnie z planem- pierwszy raz od dawna Tom pozwolił, by na jego twarzy pojawił się zarys uśmiechu.
-Kiedy wobec tego będzie można ją wysłać?- Voldemort omiótł wzrokiem pomieszczenie, aby po chwili swoje znudzone spojrzenie skierować na śmierciożercę.
-Za parę dni. Na razie musimy z niej wyciągnąć więcej informacji- mruknął w końcu i wrócił do jedzenia.

                                                                               ***

-Dlaczego Harry znowu cię wybrał?- Charlie Weasley utkwił swój wzrok w blondwłosym mężczyźnie, zadając pytanie które dręczyło go od początku ich marszu.
-Nie mam pojęcia- odburknął chłopak zirytowany faktem, że ktoś przeszkadza mu w upajaniu się światłem dnia.
-Nie sądzisz, że to dziwne?- Rudowłosy nie dawał za wygraną, w końcu musiał przyznać, że jeszcze nie był w stanie obdarować tego chłopaka swoim zaufaniem.
-Może- mruknął Draco i odwrócił twarz w drugą stronę, dając tym do zrozumienia, że uznaje rozmowę za zakończoną. Nie minęła chwila a zupełnie odpłynął, rozkoszując się świeżym powietrzem i dotykiem mokrej od porannej rosy, trawy. Kiedy pierwszy raz ruszał na polowanie, zupełnie mu to nie odpowiadało, jednak życie w podziemiach i jemu w końcu dało w kość. I w tym momencie za nic miał fakt, że kiedyś był ślizgonem.

                                                                             ***

Severus Snape siedział w swoim pokoju opracowując plan bezpieczeństwa dla ich całego oddziału. Teraz przydałby mu się Lucjusz, ale ten właśnie opracowywał plan ataku na jedną z mniejszych grup śmierciożerców. Czasami żałował, że przeżył wojnę. W końcu teraz miałby spokój. Po dwudziestu latach bycia podwójnym szpiegiem, wreszcie mógłby odpocząć. Chwilami nawet zazdrościł tej całej Granger, jej decyzja była najlepszą z możliwych. Wprawdzie widywał tą dziewczynę raz w miesiącu, ale nawet on zauważył jak bardzo jest zmęczona takim życiem. Jednak podobnie jak on, nie mogła tak po prostu odejść. Nie po tym wszystkim. A dzięki poddaniu się, teraz już była martwa. I nie musiała się martwić o nic, ani o nikogo. Tak, w tych czasach śmierć była wybawieniem.

                                                                              ***

Brunetka stała przed lustrem przymierzając jedną z sukienek, które otrzymała w prezencie. Musiała przyznać, że odcień dojrzałej śliwki wyjątkowo współgrał z jej urodą. Uśmiechnęła się nieśmiało do swojego odbicia i poprawiła włosy. Po chwili zerknęła na zegarek, który wisiał na jasnej ścianie. Za dwadzieścia siódma, czyli pora zmierzać w stronę jadalni. Kiedy ruszyła do drzwi poczuła jak w jej głowie rodzi się pewna myśl. O co tym razem będą ją pytać? I dlaczego nie może im wszystkiego powiedzieć? Reakcje jej ciała trochę ją zastanawiały, jednak nie na tyle, by podzielić się z kimś swoimi obawami. Nie podobało jej się tylko to, że nic nie czuła. Mówiła o rzeczach, które jej się przytrafiły, a mimo to nie czuła z nimi większego związku. Jakby opowiadała o filmie, a nie o własnym życiu. A skoro już o życiu mowa, to dlaczego dopiero mając dwadzieścia jeden lat, zorientowała się jak głupio brzmi jej imię?
Chwilę zadumy zakończyło dojście do ciemnych, mosiężnych drzwi. Gdyby nie jakiś mężczyzna, który je przed nią uchylił, zapewne w życiu nie weszłaby do jadalni.
-Już jesteś- powitał ją chłodny głos samego Voldemorta. Usiadła przy stole naprzeciwko niego i nieznacznie się uśmiechnęła.
-Smacznego- powiedziała zwracając się do wszystkich obecnych przy stole, co spotkało się ze zdziwionymi spojrzeniami. Jednak młoda kobieta tylko wzruszyła ramionami i zabrała się za jedzenie zupy. Przez chwilę w pomieszczeniu było słychać jedynie brzęk sztućcy, a od co poniektórych obecnych także siorbanie, jednak nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Tom pierwszy skończył jeść i od razu postanowił przejść do swojego małego przesłuchania.
-Hermiono, może opowiesz nam co ty i twoi przyjaciele robiliście po wojnie?- Brunetka uniosła wzrok jednak natychmiast tego pożałowała, szczególnie kiedy w oczach siedzącego naprzeciw niej mężczyzny, zobaczyła czerwone ogniki. W jej głowie natychmiast zapaliła się ostrzegająca lampka, jednak dziewczyna ją zignorowała.
-Zajęliśmy się odbudową Hogwartu- czuła jak spojrzenia wszystkich na sali spoczywają na jej drobnej osobie.
-Rozumiem- mężczyzna nie wydawał się usatysfakcjonowany taką odpowiedzią.- A co poza tym?
-Spotykaliśmy się raz w miesiącu na obiedzie.
-Spotykaliście? Kogo dokładnie masz na myśli?- Tom zdawał się coraz bardziej zainteresowany tym co mówiła orzechowooka.
-Członków Zakonu Feniksa- mruknęła czując jak jej policzki robią się coraz bardziej czerwone. Czy naprawdę wszyscy musieli tak się jej przyglądać?
-Skoro już o nich mowa, wiesz gdzie się ukrywają twoi znajomi?- Po raz kolejny tego dnia, kobieta poczuła nieznaczne pulsowanie w głowie. Coś jej podpowiadało, że nie powinna odpowiedzieć na to pytanie, ale i tym razem postanowiła zignorować sygnały wysyłane przez jej ciało.
-Część podobnie jak my ukrywała się w różnych hostelach, Artur i Molly Weasley uciekli do niemagicznego świata, Rubeus Hagrid spędzał noce w lasach. Mieliśmy jednak wszyscy znaleźć wspólną kryjówkę.
-Wspólna kryjówka? To chyba niezbyt mądry pomysł?- Tym razem jeden ze śmierciożerców włączył się do rozmowy. Dziewczyna na chwilę przeniosła na niego swój zaskoczony wzrok, jednak po chwili ponownie zwróciła głowę w stronę Voldemorta.
-Podobno w grupie tkwi siła- po tych słowach Hermiona poczuła jak zaczyna jej się mieszać w głowie od ilości obrazów, które migały jej przed oczami. Czy naprawdę przeszłość miała teraz jakiekolwiek znaczenie?
-Miałaś jakieś plany?- Na to pytanie twarz dziewczyny przybrała dziwnie blady odcień, jednak wszyscy obecni na sali zdawali się, albo tego nie zauważyć, albo zwyczajnie to zignorowali.
-Razem z Ronem planowaliśmy wspólną przyszłość- szepnęła czując jak głos zaczyna jej drżeć. Może jej mózg nie wiązał z tymi wspomnieniami żadnych większych odczuć, ale jej ciało wprost przeciwnie.
-Ronem Weasley'em jak rozumiem?- Tom musiał sam przed sobą przyznać, że ta rozmowa zaczynała go bawić.
-Tak- tym razem na twarzy Hermiony pojawiły się dwa czerwone rumieńce zażenowania.
-A co poza tym? Co planowaliście robić po odbudowie Hogwartu?- Mężczyzna zadał ostatnie pytanie nie chcąc przemęczać młodej kobiety już pierwszego wieczora. Ona natomiast poczuła jak oczy zaczynają ją szczypać. Co się z nią działo?
-Planowaliśmy zacząć żyć- odpowiedziała w końcu czując się wyjątkowo głupio. Wraz z odpowiedzią w jej głowie pojawiły się twarze jej dawnych przyjaciół, wspomnienia jakie nosiło ze sobą jej ciało. Dlaczego to co powiedziała brzmiało tak bezsensownie? I jak można planować początek życia, skoro ono cały czas się toczy? Czy miało to jakiekolwiek znaczenie skoro przyszłość miała nie nadejść? Brunetka potrząsnęła delikatnie głową chcąc odpędzić od siebie te myśli. Nie wiedziała w jaki sposób narodziły się w jej głowie bo, że nie należały do niej, tego była pewna. Jednak jedno musiała przyznać. Ich plan wziął w łeb.

4 komentarze:

  1. fajny bardzo czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawa historia się zapowiada, intrygujące zaklęcie i zachowanie hermiony, którego do końca nie rozumiem, ale podejrzewam, że w przyszłości będzie to miało większe znaczenie; jeśli możesz to informuj mnie o nowej notce na hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zapowiada się... Voldek ma za długi nochal... a nie ... on go nie ma! :D ale stara się wcisnąć jego brak (znaczy nosa) w zdecydowanie nie swoje sprawy! Duuupek...
    Czekam na nexta! pozdrawia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aria! Nie informujesz mnie, a bez powiadomień na mejlu jestem jak bez ręki! :D
    Informuj proszę, jeśli możesz, bo inaczej zaczynam się gubić!

    Świetny rozdział, zarówno ten, jak i poprzedni. Nie ukrywam, że dzieje się tak dużo, że ledwo nadążam za fabułą! :-) Pojawiło się sporo wątków, ale jestem pewna że to wszystko się stopniowo wyjaśni :) Ciekawi mnie też owo zaklęcie, które zostało rzucone na Hermionę. Czy to coś jak Veritaserum? Czy taka "nakładka" na umysł? Na czym polega ten czar?

    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny! :)
    Deszczowa

    OdpowiedzUsuń