niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 2

Poczuła przeszywający ból w skroni i zacisnęła zęby. Nienawidziła migreny, która regularnie ją nawiedzała. Nawet nie próbowała podnieść się z łóżka, całe szczęście, że była sobota. Nikt się nie zainteresuje jej nieobecnością. Przymknęła oczy próbując przywołać jakieś szczęśliwe wspomnienie, ale zamiast tego w jej głowie pojawił się obraz salonu Malfoy Manor. Ciemnego i zimnego. Wtedy też ból odbierał jej możliwość oddychania a napięcie odczuwała w każdym mięśniu. Chciała potrząsnąć głową by odsunąć od siebie nieprzyjemne myśli, ale ból głowy tylko się nasilił. Westchnęła i zacisnęła mocniej oczy. Znowu zapomniała zjeść, nic dziwnego, że miała wrażenie, że jej czaszka zaraz eksploduje. Przewróciła się na bok i postanowiła skupić się na oddychaniu. W końcu samo przejdzie pomyślała i powoli otworzyła oczy.


Draco rozejrzał się po Wielkiej Sali po czym zatrzymał wzrok na grupie Gryfonów. Weasley, Potter i Brown. Wydawali się spokojniejsi niż zazwyczaj, chociaż odkąd Voldemort odszedł na dobre, wszyscy wydawali się weselsi i jakby rozluźnieni.
-O czym tak myślisz? - Zabini dosiadł się do niego i od razu sięgnął po kawę.
-O tym, jak wszystko się zmieniło. Wszyscy wydają się szczęśliwsi i beztroscy.
-Co w tym dziwnego?- Ślizgon przyjrzał się blondynowi, ostatnio jego przyjaciel stał się melancholijny.- Zresztą może ty też powinieneś wyluzować.
-Dobrze wiesz, że to nie w moim stylu.- Draco wywrócił oczami i zajął się jedzeniem.
-Na twoje szczęście dzisiaj jest impreza- mówiąc to Blaise uśmiechnął się po czym odwrócił się w stronę rudej dziewczyny, która siedziała po jego prawej stronie.


Ginny zapukała do drzwi od dormitorium Hermiony a kiedy usłyszała zduszone Proszę, chwyciła za klamkę i szybko weszła do środka.
-Hej, w porządku? -Spytała przyglądając sie dziewczynie, która leżał skulona na łóżku.
-Taa, od rana boli mnie głowa.
-Nie wzięłaś eliksiru przeciwbólowego?- Zapytała zdziwiona.
-Nie zdążyłam jeszcze nic zjeść, a branie eliksiru na pusty żołądek raczej nie jest najlepszym pomysłem.
-No tak...-Ginny jakby na chwilę się zamyśliła po czym postanowiła poruszyć sprawę w której przyszła do pokoju swojej koleżanki.- Tak pomyślałam, że ostatnio rzadko mamy czas tylko dla siebie, więc gdybyś miała ochotę to mogłybyśmy wybrać się dzisiaj lub jutro do Hogsmeade?
-Jasne- Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze to lepsze niż siedzenie samej w pokoju. -To może jutro po śniadaniu? Mam nadzieję, że do tego czasu ból głowy mi przejdzie.
-Jesteśmy umówione- odpowiedziała Ginny, której jednocześnie ulżyło. Odkąd Hermiona rozstała się z jej bratem miała wrażenie, że stała się samotnikiem. Nie, żeby kiedykolwiek była duszą towarzystwa, w końcu nauka była dla niej najważniejsza, ale obecnie nie spędzała ani z nią ani z Harrym tyle czasu o wcześniej. Często gdzieś znikała, a czasami ruda widziała jak sama spaceruje po błoniach. Trochę wyrzucała sobie, że to jej wina, w końcu poświęcała cały wolny czas swojemu chłopakowi, ale z drugiej strony jej przyjaciółka była dorosła i powinna sama się sobą zająć. -Może załatwię ci coś do jedzenia ?- Spytała jeszcze chcąc jakoś ulżyć Hermionie, która była bledsza niż zwykle.
-Nie, dzięki. Przez tą migrenę nawet nie jestem głodna- odpowiedziała prosząc w myślach, by Ginny już sobie poszła. Dla niej ich przyjaźń była przeszłością, nie zamierzała się od niej odcinać, ale nie miała też już tyle cierpliwości co kiedyś, żeby znosić rozmowy o rozterkach swojej koleżanki. Harry to, Harry tamto, Quidditch, a w co się ubrać. Prawdę mówiąc nic ją to nie obchodziło.
-W takim razie do zobaczenia jutro- odpowiedziała dziewczyna i wyszła z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Nareszcie.


-I jak? Wychodzicie? -Harry z oczekiwaniem wpatrywał się w swoją dziewczynę.
-Nie, Hermionę boli głowa. Jutro idziemy do Hogsmeade -odpowiedziała siadając obok chłopaka na kanapie. - Nie masz wrażenia, że ona się zmieniła?
-Biorąc pod uwagę wszystko co się ostatnio wydarzyło, zdziwiłbym się gdybyśmy wszyscy byli tacy jak wcześniej- odpowiedział obejmując dziewczynę.
-No tak, ale wydaje mi się, że Miona się od nas oddaliła. Czy my w ogóle jesteśmy jeszcze przyjaciółmi?
-Oczywiście- odpowiedział brunet i złożył pocałunek na czole dziewczyny.



Następnego dnia kiedy dwóch ślizgonów próbowało znaleźć eliksir na kaca i przeklinało w duchu własną głupotę, Hermiona w dobrym humorze wychodziła spod prysznica. Ułożyła wlosy zaklęciem po czym wyciagnęła z szafy błękitną koszulę, którą włożyła w dżinsy i łapiąc torbę ruszyla na śniadanie.
-Lepiej się czujesz? -spytała ja Ginny.
-Tak, jak nowo narodzona- brunetka uśmiechnęła się w odpowiedzi i nalała sobie herbaty.- Gdzie się wybieramy?
-Pomyślałam, że moglybyśmy odwiedzić ze dwa sklepy a potem usiąść w jakiejś kawiarni i nadrobić ostatnie tygodnie.
-Ok, właściwie powinnam kupić nowe buty więc dobrze się składa.
Nie minęło piętnaście minut a obie dziewczyny skierowały się w stronę wyjścia ze szkoły. Przez całą drogę do Hogsmeade rudowłosa gryfonka obserwowała bacznie swoją koleżankę, która niby była obok ale wydawało się, że jednocześnie znajduje się mile świetlne od niej.
-Harry wspominał, że kupiłaś dom- zagaiła po chwili.
-Tak, nie miałam specjalnie wyboru- odpowiedziała tylko Hermiona. Prawdę mówiąc nie miała ochoty ciągnąć tego tematu i nie zamierzała też zaprosić kogokolwiek do siebie. -A wy co planujecie?
-Och sama nie wiem. Harry zastanawia się nad kupnem mieszkania w centrum Londynu a ja na razie będę u rodziców -westchnęła. -Mam wrażenie, że strasznie dawno nie rozmawiałyśmy- dodała jeszcze.
-Rzeczywiście-zamyśliła się brązowowłosa.- A jak się trzymają twoi rodzice? -Spytała głównie po to by jakoś podtrzymać rozmowę. Nie chciała być okrutna, ale tak właściwie to nic ją to nie obchodziło. Każdy kogoś stracił.
-Teraz jest lepiej, mama próbuje znaleźć sobie jakieś nowe zajęcia, żeby o tym nie myśleć a tata spędza sporo czasu w pracy. A właśnie - Ginny jakby się rozbudziła- skoro o pracy mowa, myślałaś już o tym co chcesz robić w przyszłym roku?
-A ty? -odpowiedziała pytaniem na pytanie, bo ta kwestia wyjątkowo ją zainteresowała.
-Nie jestem jeszcze pewna, myślałam o otworzeniu kawiarni na Pokątnej i może wciągnięciu w to moją mamę- młodsza dziewczyna spojrzała przy tym niepewnie na swoją koleżankę.
-To może być ciekawe- mruknęła w odpowiedzi Hermiona zmuszając się przy tym do uśmiechu. Kawiarnia?  Serio? Po to chodzisz do szkoły magii przez siedem lat, żeby robić coś takiego...
-A ty?
-Zamierzam zostać szefową Biura Aurorów- odpowiedziała pewnym siebie tonem.

1 komentarz:

  1. Witaj :)
    Dla odmiany nie będę Ci spamować żadną reklamą. Sama jestem bloggerką i wiem jak miło jest móc czytać komentarze dotyczące tego co się napisało. Uwielbiam opowiadania o tematyce Harrego Pottera, lub jak niektórzy opisują historię jego rodziców - Lily i Jamesa, jednak prawda jest taka że gdy zaczynałam czytać blogi, to głównie o Hermionie.
    Widzę że tutaj dopiero zaczynasz więc chętnie będę do Ciebie zaglądać.
    Pozdrawiam ;] Swing

    OdpowiedzUsuń